Kamil Wyszkowski w programie w Polsat News, na temat podniesienia poziomu oceanów.
Rosnące temperatury i topnienie lodowców i lądolodu podnoszą poziom oceanów, co w połączeniu ze wzrostem ich temperatur jest potężnym ryzykiem dla oceanicznego ekosystemu.
Samo podniesienie poziomu oceanu nas nie zabije, ale powiązanie z nim zjawiska już tak.
Warto pamiętać, że od 1993 roku wg. pomiarów prowadzonych przez NASA poziom oceanu wzrósł już o 99,5 mm. Wiemy też, że:
-stopnienie lodowców Grenlandii podniosłoby poziom wody o 7 metrów,
-stopnienie lodowców Antarktydy Zachodniej o 5 metrów,
-stopienie całego lądolodu Antarktydy o ok 60 metrów.
Czy Ziemia pamięta podobne zjawiska? Otóż tak. W moim ulubionym portalu naukowym Nauka o Klimacie jest to znakomicie opisane:
„W interglacjale eemskim, 120 tysięcy lat temu, średnia temperatura planety była o 1 stopień wyższa niż dziś. Jednocześnie poziom oceanów był wyższy o 6 metrów. Trzy miliony lat temu, w pliocenie, kiedy koncentracja dwutlenku węgla w atmosferze była zbliżona do obecnej, klimat Ziemi był cieplejszy o 1-2°C niż dziś. W tym czasie poziom wody był wyższy o 25–35 metrów. Taki też będzie ostateczny wzrost poziomu morza, jeśli stężenie CO2 w atmosferze utrzyma się przez długi czas na obecnym poziomie.”
Wniosek: nie przywiązujmy się do układu portów czy linii brzegowej, jaką mamy wytyczoną na mapach. Szybciej niż myślimy to się zmieni. Stracimy 80% gdańskiej starówki, Półwysep Helski stanie się archipelagiem, a 14-milionowym port Jakarta w Indonezji już dziś musi być przeniesiony na północną wyspę Borneo.
O Antarktydę i Grenlandię nie musimy się martwić. Bez lodu znakomicie sobie poradzą. Podobnie jak Ziemia bez homo sapiens.